22 kwietnia w parafii p.w. św. Barbary wystąpiła grupa wokalno – muzyczna „Promyczki” z Publicznego Przedszkola nr 4 z Oddziałami Integracyjnymi w Wieluniu wraz z opiekunką Katarzyną Bigos. Grupa zaprezentowała widowisko religijne „O czym marzą drzewa w lesie” wg scenariusza napisanego na podstawie starej angielskiej legendy o trzech drzewach :
Bardzo, bardzo dawno temu w ogromnym lesie na szczycie góry trzy sąsiednie drzewa dzieliły ze sobą swoje marzenia. Pierwsze drzewo mówiło: „Marzę, by pewnego dnia ktoś zrobił ze mnie piękną skrzynkę, w której właściciel będzie przechowywał swoje drogocenne przedmioty. Wtedy będę wypełniony złotem i srebrem, drogocennymi kamieniami i szafirem. Będę pokryty wspaniałymi rzeźbami i ozdobiony tak pięknie, że wszyscy, którzy na mnie spojrzą, zachwycą się”. (w adaptacji miała to być kołyska). Drugie drzewo mówiło: „Ja chcę stać się wielkim statkiem. Na mój pokład będą wchodzić wielcy królowie i wspaniałe królowe. Będę pływał po całym świecie, po wszystkich morzach i oceanach. Moi pasażerowie będą się czuć bezpiecznie, kiedy zobaczą, jak solidnym jestem okrętem”.( w adaptacji miał to być okręt admiralski). Trzecie drzewo mówiło: „Ja zaś chcę rosnąć i rosnąć… Będę najwyższym i najprostszym drzewem na świecie. Kiedy popatrzą na mnie ludzie stojący u podnóża góry, zobaczą mnie blisko nieba i blisko Boga. Będę drzewem szlachetnym i dostojnym. Ludzie zawsze będą o mnie pamiętać”.
Po wielu latach, pełnych westchnień i pragnień, by marzenia te się spełniły, pewnego dnia trzech drwali weszło w głąb lasu. Kiedy jeden z drwali zbliżył się do pierwszego drzewa, powiedział: „Widać, że to solidne drzewo i cieśla na pewno da mi za nie dobrą zapłatę”. Chwycił więc za siekierę i szybko powalił drzewo na ziemię. Nasze drzewo jest teraz najszczęśliwszym drzewem przekonane, że stolarz zamieni je w ozdobną szkatułkę na klejnoty (w kołyskę), o czym przecież od wielu lat marzyło.
Drugi drwal zauważył drugie drzewo i rzekł do siebie: „To drzewo, jakiego mi trzeba – solidne i wytrzymałe. Na pewno dobrze go sprzedam wytwórcom łodzi”. I to drzewo było szczęśliwe, myśląc, że będzie użyteczne przy budowie ogromnego statku (łodzi rybackiej).
Kiedy trzeci drwal przybliżył się do trzeciego drzewa, zadrżało ono z obawy, że czeka je ten sam los, co jego sąsiadów. Zaczęło więc tracić nadzieję na dotknięcie nieba swoimi gałęziami i szansę na zbliżenia się do Boga. Trzeci drwal mówił zaś do siebie: „Nie wiem jeszcze, co z tego drzewa zrobię. Zobaczę później”. Przyłożył do pnia swoją siekierę, powalił drzewo na ziemię i w ten sposób zniweczył jego wspaniałe marzenia, by dosięgnąć nieba.
Kiedy pierwsze drzewo dotarło do stolarza, ten zrobił z niego najzwyklejsze koryto do karmienia domowych zwierząt. Sprzedał go pewnemu rolnikowi, a ten umieścił je w oborze i napełnił sianem. To nie było to, o czym całe życie marzyło nasze drzewo. Biedactwo chciało być wypełnione klejnotami, a tu taka niespodzianka.
Z drugiego drzewa zrobiono zwykłą łódkę rybacką, która mogła pływać jedynie po niewielkim jeziorze. Nasze drzewo nigdy już nie będzie mogło wypłynąć na szerokie morza i oceany. Nigdy już nie zobaczy wielkiego świata.
Z trzeciego drzewa zrobiono belki i postawiono je w kącie stolarni. Ale to nie miało już dla niego żadnego znaczenia, bo jego marzenie umarło już w lesie, kiedy zostało powalone na ziemię.
Mijały lata i nasze drzewa zapomniały o swych marzeniach. Tymczasem pewnego dnia do stajni, gdzie znajdowało się koryto zrobione z pierwszego drzewa, przyszli zmęczeni podróżni – mężczyzna i jego brzemienna żona. Kilka godzin po ich przybyciu w stajence narodził się Chłopiec, którego matka, owinąwszy pieluszką, położyła w żłobie. Jej mąż, który był cieślą, chętnie zrobiłby Dzieciątku łóżeczko, ale wszystkie swoje narzędzia zostawił w domu. W stajni jednak stało się coś dziwnego. Nasze drzewo zrozumiało powagę wydarzenia. Zrozumiało, że jego prośba została wysłuchana w sposób zgoła nieoczekiwany. Bóg bowiem powierzył mu największy Skarb w historii świata (w adaptacji dziecię w żłobie składają aniołowie).
Wiele lat później grupa ludzi weszła do rybackiej łódki zrobionej z drugiego drzewa. Jedna z owych osób była tak zmęczona, że od razu zasnęła. Kiedy ludzie ci wypłynęli na środek jeziora, rozpętała się wielka burza. Wiatr był tak silny, że nasze drzewo nie było w stanie stawić mu oporu. Myślało więc już o najgorszym: o tym, że pójdzie na dno i pociągnie za sobą swoich pasażerów. Tymczasem rybacy obudzili śpiącego, a Ten powstawszy, wzniósł ręce ku górze i, zwracając się do rozszalałych fal jeziora, powiedział: „Pokój”, a wtedy burza błyskawicznie się uciszyła. Widząc to, nasze drzewo zrozumiało, że przewozi na swoim pokładzie Króla królów (w adaptacji zdarzył się cudowny połów ryb). Także marzenie drugiego drzewa się spełniło, choć w zupełnie nieoczekiwany dla niego sposób.
Po wielu latach samotności w ciemnym kącie szopy, pewnego piątkowego poranka, ktoś przyszedł, by zabrać belki z trzeciego drzewa. Umieszczono je na plecach pewnego Człowieka, którego zmuszono, by niósł owo drzewo przez ulice miasta, pośród wyzwisk i złorzeczeń otaczającego Go tłumu. Kiedy dotarł On na miejsce, przybili Go do drzewa, które potem ustawili na szczycie góry, by na nim umarł. Po śmierci tego Człowieka Jego ciało ściągnięto z krzyża i umieszczono w grobie. Nasze drzewo widziało i słyszało to, co działo się w ciągu tych wielu godzin. A niedzielnego poranka zrozumiało, że także jego marzenie sprzed lat, by swoimi gałęziami dotknąć nieba, było niczym w porównaniu z tym, co wydarzyło się naprawdę. Wszystkie pokolenia będą bowiem mówić o drzewie Krzyża, do którego przybito Jezusa, naszego Pana i Boga. Nasze drzewo nie mogłoby być bliżej Boga.
Przesłanie płynące z widowiska – Pamiętajmy, że Bóg wobec każdego człowieka ma własny plan, plan nieraz sprzeczny z jego marzeniami. Jeżeli jednak człowiek uwierzy i zaufa Bogu, otrzyma dużo więcej, ponad to o czym marzył. Marzenia wszystkich drzew się spełniły, spełniły się jednak inaczej, niż sobie wymarzyły. Co Bóg przygotował dla każdego z nas pozostaje tajemnicą. Wierzymy, że będzie to coś pięknego ponieważ Bóg chce dla człowieka wszystkiego co najlepsze… .
( Tekst legendy w tłum. Tadeusza Kasperczyka SJ zaczerpnięty ze strony misje jezuickie.pl