W czytelni Miejskiej i Gminnej Biblioteki Publicznej 24 listopada 2016 odbyła się druga edycja dyktanda „Bezbłędny Gimnazjalista 2016”. Tekst dyktanda opracowała Anna Pawlak – Łacina, oceniały Justyna Pietrzak, nauczycielka języka polskiego w Szkole Podstawowej nr 4 w Wieluniu, Małgorzata Białas, polonistka ze Szkoły Podstawowej nr 5 w Wieluniu oraz Anna Pawlak – Łacina, nauczycielka języka polskiego i bibliotekarka w Zespole Szkół nr 2 im. Jana Długosza w Wieluniu, autorka tekstu i przewodnicząca jury. Konkurs ortograficzny zorganizowały Miejska i Gminna Biblioteka Publiczna w Wieluniu, Towarzystwo Przyjaciół Wielunia oraz Urząd Miejski w Wieluniu. Nagrodę główną (rower) ufundowała Firma Zasada. Inne nagrody, w tym za miejsce drugie i trzecie, ufundowały biblioteka, PSS SPOŁEM „Tęcza”, Towarzystwo Przyjaciół Wielunia, Urząd Miejski w Wieluniu. Były też nagrody pocieszenia i dyplomy za udział.
Tytuł pełnego pułapek ortograficznych i interpunkcyjnych dyktanda, „W poszukiwaniu wyjątkowej książki Henryka Sienkiewicza”, nawiązywał do trwającego „Roku Sienkiewicza”. Przystąpiło do niego 31 uczestników ze wszystkich gimnazjów wieluńskich.
W trakcie sprawdzania dyktanda przez jury na scenie bibliotecznej zaprezentował się zespół teatralny z Domu Pomocy Społecznej w Skrzynnie z inscenizacją „Czy wystarczą tylko słowa?”. Widowisko dopełniła scenografia – plansze ze słowami „Miłość”, „Przyjaźń”, „Tolerancja”, oprawa muzyczna (śpiew i muzyka) nawiązująca do słów przedstawionych na planszach oraz pojawiające się na scenie postaci animujące miłość, przyjaźń i tolerancję, trzy cnoty, bez których coraz trudniej jest żyć w XXI wieku. Widowisko przygotowali Patrycja Stasiak, Krystyna Pawlak i Leszek Hadryś (akompaniament).
W dalszej części podopieczni Domu Pomocy Społecznej zaproponowali uczestnikom konkursu zabawę integracyjną „Jaka to melodia”. Tą część zakończyła piosenka Maryli Rodowicz „Małolata”, wykonana przez podopieczną Domu Pomocy Społecznej.
Tytuł „Bezbłędnego Gimnazjalisty” zdobyła Karolina Dłubisz z Publicznego Gimnazjum SPSK im. Bł. Maksymiliana Binkiewicza w Wieluniu. Miejsce drugie Eryk Waloch z Gimnazjum nr 2 z Oddziałami Sportowymi im. Wieluńskich Batalionów Obrony Narodowej, miejsce trzecie Jakub Stępień z Gimnazjum nr 2 z Oddziałami Sportowymi im. Wieluńskich Batalionów Obrony Narodowej. Jury przyznało także dwa równorzędne miejsca czwarte dla Marty Mowczan z Gimnazjum nr 3 z Oddziałami Integracyjnymi im. Ireny Sendlerowej i Karoliny Kędzierskiej z Gimnazjum nr 1 z Oddziałami Sportowymi im. Kazimierza Wielkiego.
Tekst dyktanda
„W poszukiwaniu wyjątkowej książki Henryka Sienkiewicza”
Gdzie by kupić tę książkę? Którędy się udać? Dokąd pójść? – takie to pytania zadawałam sobie, wracając z pracy do domu. Był pochmurny, dżdżysty, listopadowy dzień. Taki dzień, w którym nic się nie chce, nie ma się w sobie chęci do życia, nawet ochoty – jak to się mówi u nas w Wieluniu – do ciekania po sklepach. Nawet, dodajmy, jeśli miałyby to być moje ukochane księgarnie.
Ale cóż, muszę dziś zdobyć, wydawałoby się nieosiągalną, pozycję – książkę Henryka Sienkiewicza pt.: „Quo vadis, Henryku?”
Do dziś nikt na świecie nie wiedział, że takowy utwór istnieje. No bo przecież wszyscy znają „Krzyżaków”, „W pustyni i w puszczy”, „Potop”, „Ogniem i mieczem”, „Pana Wołodyjowskiego”, „Latarnika” i oczywiście „Quo vadis”. Ale taki tytuł?
Media podały, począwszy od radia, przez serwisy informacyjne w telewizji, aż po wszechwiedzący Internet, że wczoraj o północy w Muzeum Henryka Sienkiewicza w Woli Okrzejskiej, jak również w muzeum w Oblęgorku i nawet w poznańskim Muzeum Literackim Henryka Sienkiewicza spostrzeżono nowiusieńką, grubaśną księgę, zatytułowaną „Quo vadis, Henryku?” Zaskakujące. A czcionka, którą był zapisany, a mianowicie Times New Roman, w ogóle już dezorientująca.
Dziesiątki, setki, tysiące domysłów… Kto napisał to dzieło? Czyżby była to powieść autobiograficzna? Jakimż cudem nasz polski pozytywistyczny pisarz tego dokonał? Zresztą, same tu niedopowiedzenia, niejasności, niepewności…
Ale wiadomo, każda biblioteka, mała czy duża, po prostu każda! musiała zaopatrzyć się w ten rarytas, w ów rara avis, w tę cenną rzecz.
A skoro każda biblioteka, to i moja – postanowiłam odważnie i honorowo, i przysięgłam sobie, iż uczynię wszystko, co w mojej mocy, ażeby na moim regale widniał najnowszy tytuł.
Z radością przekroczyłam próg zaprzyjaźnionej księgarni Globus przy ulicy Kaliskiej. Sprzedawczyni, pani Asia, powitała mnie nie tylko najsympatyczniejszym uśmiechem i radosnym „dzień dobry, pani Aniu”, lecz … i to jest nie do opisania, nie do uwierzenia… również trzymająca w ręce mój przedmiot pożądania: poszukiwaną przeze mnie książkę. Jakaż była to radość! A stała się po stokroć większa, gdy właściciel udzielił mi na nią zniżki dla stałych klientów.
Niech żyje mistrz Sienkiewicz i niech żyje literatura! – myślałam już w pachnącym szarlotką ciepłym domu, leżąc po kocem, z kubkiem gorącej herbaty w jednej ręce, i z „Quo vadis, Henryku?” w drugiej. Byłam szczęściarą i nie zaprzątałam sobie głowy ani jesienną aurą, ani niczym innym.