Dariusz Pachocki „Zakochać się w miasteczku” recenzja książki „Wielopolis” Jarosława Petrowicza

Wieluńskie Towarzystwo Naukowe wydało nową książkę „Zakochać się w miasteczku”.  Publikacja jest   recenzją książki  Wielopolis pióra  Jarosława Petrowicza wydanej  przez Wieluńskie Towarzystwo Naukowe w  2020 roku.

Podobno nauka języka obcego, nawet najtrudniejszego, może być fascynującą przygodą i przyjemnością. Jednak potrzebny jest silny katalizator – miłość. Mechanizm ten, jak się okazuje, sprawdza się także w przypadku fascynacji małymi miastami. Doskonałą ilustracją może być tu casus Jarosława Petrowicza. Historię jego zakochania, ze wszystkimi tego następstwami, znajdziemy w książce Wielopolis. Czytelnik już na początku książki trafia na konfesyjne wyznanie, które świetnie zapowiada klimat opowieści: „Zakochałem się najpierw w dziewczynie, a później przyjechałem do miasteczka się z nią ożenić. Zostałem zauroczony kobietą i miejscem. Wcześniej to miasto w ogóle dla mnie nie istniało. A tu masz: tak jak żonie ślubowałem mu miłość, wierność i że go nie opuszczę aż do śmierci (oczywiście nie licząc wakacji i podroży służbowych)”.

Miłość nie jest zaraźliwa, dlatego Petrowicz stanął przed bardzo trudnym zadaniem rozbudzenia czytelniczej ciekawości tym wszystkim, co o Wieluniu i jego okolicach można opowiedzieć. Doskonale mógł wejść w skórę przeciętnego czytelnika, który – tak jak on przed laty – zapewne niewiele o tym mieście wie. Z tego powodu otrzymujemy mieszankę rzetelnej wiedzy historycznej i lokalnych legend, które tajemniczo krzyżują się z rodzinnymi opowieściami. Jeśli ta szczerość jest przemyślaną autorską strategią, to trzeba przyznać, że została przeprowadzona znakomicie. Czytelnik, dość szybko i niezauważalnie, ulega czarowi opowieści i niemal staje się częścią opisywanej rzeczywistości. Być może dzieje się tak dlatego, że wydaje mu się ona w jakimś stopniu znajoma. W niespiesznej rutynie typowego miasteczka uważne oko obserwatora potrafi dostrzec imponderabilia, które mogą stać się podstawą opowieści z uniwersalnym przesłaniem. Autor niewątpliwie umie patrzeć. Warto odnotować, że prowadzona przezeń narracja jest żywa i umiejętnie wzbogacana nutą humoru, jak choćby w jednej ze scenek, którą zarejestrował ze swego wielkopłytowego obserwatorium: „Perspektywa z okna mojego mieszkania ogranicza się w zasadzie do widoku na blok stojący naprzeciw w odległości dwudziestu metrów. Czterdzieści balkonów codzienne sterczy przed moimi oczami i nie chce zniknąć. Każdy ma własne obyczaje i rytuały, uroki i nadany przeze mnie BIN (Balcony Identification Number). W części z nich kucają wypełnieni znojem ludzie i zaciągają się wątpliwym dobrodziejstwem nikotyny. Z jednego opętana wielbicielka literatury pięknej wychyla się przez balustradę i ze wzrokiem utkwionym w boisko woła przez pół godziny »Miłosz. Miłosz!«, jakby ten dopiero dzisiaj został laureatem literackiej Nagrody Nobla. I ona właśnie pragnęłaby mu to obwieścić. Z innego mężczyzna donośnym głosem, powołując się na imię dwukrotnej laureatki Nagrody Nike, woła »Olga, Olgaaa… A nie zapomnij kupić piwa!«”.

Treści książki nie ograniczają się jedynie do zbioru żartobliwych fraz. Nie jest to także naukowa monografia, dzięki temu pisarz zachował wolność w kwestii formy i trzeba przyznać, że umiejętnie to wykorzystał. Zaoferował czytelnikowi zespół opowieści, których pojawianie się na scenie nie jest determinowane rutyną chronologii. Nie znaczy to wcale, że rządzi tu chaos – przeciwnie. Autor doskonale panuje nad archiwalną materią, z której wyławia wszystko to, co ważne, ciekawe czy nieznane. Swoją erudycję wspiera źródłami i licznymi lekturami. Tworzy z tego połączenie rzadkie, a jednak możliwe: rzetelny dyskurs, który wciąga niczym opowiadana przy blasku ogniska gawęda. Za ilustrację niech posłuży taki oto fragment: „Wierzono, że w pobliskim Widoradzu, wsi przylegającej dzisiaj do Wielunia, tańczył na bagnach diabeł widoradzki. Śpiewano piosenkę »Panie Wideradzki, zażyj se tabaczki«. Nieoceniony Oskar Kolberg wśród pieśni z ziemi wieluńskiej zanotował również tę o diable: Pan Marek na Widoradzu był kasztelanem w Sieradzu. A że nie opłacał sługi, djabeł go porwał za długi.

Trzęsawisko wchłaniało ludzi jak gąbka wodę. Miejsce nieczyste, skalane grzechem, o czarnej legendzie, zamieszkiwały – ma się rozumieć – lokalne diabły, strzygi, utopce i inne gady”.

Wiara w widoradzkie diabły musiała być w narodzie silna, o czym może świadczyć chęć modlitewnej ochrony przed nimi. Petrowicz, powołując się na jedną z publikacji dotyczących regionu, przytacza słowa, którymi onegdaj modlono się w wieluńskich kościołach: „Od powietrza, głodu, ognia, wojny i od Wideradza, zachowaj nas, Panie!”. Z tego typu wierzeniami walczył Kościół katolicki, co na pewno nie było łatwe, gdyż istniał silny związek między „zacofaniem a dobrocią, ograniczeniem a poczciwością, ludowością a moralnością”. Dziś stanowią one jedynie nietrwały ślad po niejednorodnej przeszłości okolic.

W Wielopolis znajdziemy także odniesienia do zdarzeń dużo bardziej współczesnych. Przykładem może być tu oryginalny projekt – rodem z Wielunia – malarza i rzeźbiarza Wojciecha Siudmaka „Wieczna Miłość”. Składa się on z pięciu nietypowych elementów: monumentu wraz z promenadą, Nagrody Pokoju, Muzeum Rzeźby Plenerowej, programu edukacyjnego oraz Muzeum Pamięci i Historii Projektu. Wieluń odegrał tu ważną rolę, gdyż stał się miejscem inicjalnym całego przedsięwzięcia. W pobliżu ratusza stanął pomnik „Wieczna Miłość”, który ma być symbolem „pokoju, piękna i harmonii”. Nie bez znaczenia dla lokacji była tu rzecz jasna wojenna tragedia tego miasta. W pomniku tym Petrowicz widzi umbilicus, który łączy miasto z Kosmosem. Co ważne, Wieluń jedynie rozpoczyna swoistą sztafetę pokoju. Zostanie wykonany odlew pomnika i przekazany innemu miastu i tak dalej. W ten sposób podtrzymywany będzie ognik pamięci o tym, jak cennym i kruchym dobrem jest pokój w małych i dużych macierzach.

Żadna ojczyzna nie jest monolitem, składa się z wielu mniejszych. Nie sposób dowiedzieć się czegokolwiek o dużej ignorując małą. Dlatego warto zauważyć i docenić działania regionalistów. Ich miłość do miasteczka czy wioski nie potrzebuje paliwa w postaci naszej atencji, jednak warto zapoznać się z tym, co dzięki ich bezinteresownemu uczuciu powstało. Zbigniew Herbert w eseju poświęconym Sienie pisał, że godne uwagi są jedynie te miasta, „w których można się zgubić”. Czy jest to możliwe w Wieluniu? Cóż. We współczesnym mieście zapewne nie, ale. Historia, ludzie i ich losy sprawiły, że palimpsestowo nakłada się tu na siebie wiele miast „w jednym miejscu”. I choć Petrowicz nie ma pewności, czy za blokiem przysłaniającym mu widok z okna jakiekolwiek miasto istnieje, to jest przekonany, że duch miejsca zniewala wszystkich, którzy starają się je poznać. Potwierdzam. Trafiłem do Wielopolis i na kilka wieczorów w nim się zgubiłem.

45 lat UTW w Polsce. Wspomnienie o profesor Halinie Szwarc (1923 -2002)

45 lat temu, 12 listopada 1975 roku odbył się wykład inaugurujący działalność Studium Trzeciego Wieku w Warszawie. W tym dniu, dzięki  inicjatywie profesor Haliny Szwarc, inicjatorce Ruchu UTW w Polsce, rozpoczęła  się działalność pierwszego Uniwersytetu Trzeciego Wieku na ziemiach polskich. Nazwa Uniwersytet Trzeciego Wieku funkcjonuje od 4 czerwca 1980 roku. Polski Uniwersytet Trzeciego Wieku był trzecim w świecie po uniwersytecie we Francji i Belgii. Przyświecały mu słowa założycielki: „(…) by dodawać życia do lat a nie tylko lat do życia”.

Nadrzędnym celem powstających uniwersytetów trzeciego wieku była poprawa jakości życia osób starszych, stworzenie im warunków dobrego starzenia się poprzez systematyczne pogłębianie wiedzy i pracę twórczą w zespołach. Dzięki aktywizacji intelektualnej i psychofizycznej oraz powstawaniu nowych więzi społecznych UTW odgrywają ogromną rolę w szerzeniu profilaktyki gerontologicznej.

Utworzenie UTW w Warszawie to wynik współpracy profesor Haliny Szwarc z Pierr’em Vellasem, twórcą pierwszego w świecie UTW w Tuluzie we Francji.  Studium Trzeciego Wieku w Polsce rozpoczęło działalność równolegle z pierwszym UTW w Szwajcarii, we Włoszech i Kanadzie. W tym samym , 1975 roku,  Centrum Medyczne Kształcenia Podyplomowego w Warszawie rozpoczęło szkolenie w zakresie gerontologii klinicznej, eksperymentalnej i społecznej a UTW zaczęły powstawać w kolejnych miastach polskich.

Drugi po Warszawie UTW powstał we Wrocławiu, trzeci w Opolu (1977), kolejne w Poznaniu, Łodzi, Gdańsku (1979), następne w Krakowie, Katowicach (1982), w 1983 roku w Rzeszowie, w 1985 w Lublinie, w 1987 na Mokotowie w Warszawie, w 1989 roku w Toruniu. W latach 90 – tych XX wieku UTW powstały w Zielonej Górze, Zakopanem (1992), Gorzowie Wielkopolskim, Koszalinie (1993), w Bydgoszczy (1996). Potem były: Białystok, Częstochowa, Olsztyn, Sandomierz, Oświęcim, Bielsko – Biała, Żary, Świebodzin, Leszno, Elbląg.

Kolejne UTW powstały już w XXI wieku i były to UTW przy  Mazowieckim Centrum Kultury w Warszawie i w Tomaszowie Lubelskim (filia UTW w Lublinie) (2001), w 2002 w Rybniku, Zabrzu, Zamościu, Stargardzie Szczecińskim, w 2003 roku w Głogowie, w Pabianicach, w 2004 w  Gdańsku, Zielonce, Nowym Sączu, Gdyni, Sosnowcu, w 2005 w Wieluniu przy Wieluńskim Domu Kultury… W 2015 roku było ich już 500, na koniec sierpnia 2019 roku 663.

Powstałe w Polsce Studium Trzeciego Wieku postawiło sobie następujące cele:

  • włączenie osób starszych w system kształcenia ustawicznego
  •  aktywizację intelektualną, psychiczną i fizyczną słuchaczy
  •  opracowanie metod edukacji i wdrożenie profilaktyki gerontologicznej, prowadzenie obserwacji i badań naukowych

Ilość powstałych UTW zmusiło organizatorów i kierownictwo do powołania organizacji koordynującej ich współpracę. W taki sposób, na walnym zgromadzeniu Polskiego Towarzystwa Gerontologicznego, w Białymstoku, we wrześniu 1981 roku powstała Sekcja Uniwersytetu Trzeciego Wieku, która do dziś jest członkiem Międzynarodowego Stowarzyszenia Uniwersytetów Trzeciego Wieku (AIUTA).

Sekcja UTW poprzez włączanie ludzi starszych w system ustawicznego kształcenia, opartego na bazie materialnej, potencjale intelektualnym i naukowym wyższych uczelni przełamuje stereotypy myślenia na temat ludzi starszych, proponuje im samym rozwiązania pomagające dobremu starzeniu się.

Jak ważną rolę pełnią UTW w Polsce świadczy I Kongres UTW w Warszawie (19-20 marca 2012) i nazwanie roku 2012 Rokiem UTW.

UTW w Polsce to wielka zasługa profesor Haliny Szwarc, niezwykłego człowieka, niezwykłej kobiety, konspiracyjnej działaczki ZWZ – AK, lekarza, pioniera polskiej gerontologii, założycielki Zakładu Gerontologii z Oddziałami Rehabilitacji Gerontologicznej przy Centrum Medycznym Kształcenia Podyplomowego w Warszawie, inicjatorki ruchu UTW w kraju i na świecie (pełniła wysokie funkcje w wielu instytucjach krajowych i zagranicznych zajmujących się problemami ludzi starszych, np. PTG, AIUTA, EURAG; aktywnie uczestniczyła w wielu kongresach i konferencjach w kraju i za granicą), naukowca, autorki około 200 prac z zakresu gerontologii, drukowanych w kraju i za granicą, autorki książki Wspomnienia z pracy w wywiadzie antyhitlerowskim ZWZ – AK, organizatorki wyjazdu słuchaczy „na wymianę”.

Słowa profesor Haliny Szwarc: – Zdrowie – to nie tylko brak choroby, ale dobrostan fizyczny i psychiczny; Ludzie starsi powołani są do szerzenia kultury współżycia, aby zapobiegać rozproszeniu się energii psychicznej i społecznej; osoby zadowolone ze swego życia są zdrowsze i żyją dłużej – są ciągle aktualne.

Za działalność antyhitlerowską oraz za wybitne osiągnięcia w działalności naukowej i społecznej  profesor Halina Szwarc otrzymała wiele odznaczeń: Order Wojenny Virtuti Militari; Krzyż Komandorski z Gwiazdą II klasy Orderu Odrodzenia Polski (Polonia Restituta); wcześniej Krzyże tego Orderu: Kawalerski, Oficerski, Komandorski; Brązowy i Srebrny Krzyż Zasługi z Mieczami (konspiracyjne), Krzyż Walecznych.

Profesor Halina Szwarc współpracowała z UTW przez 27 lat. Zmarła 28 maja 2002 roku. Pochowana została z wszelkimi honorami wojskowymi na Powązkach w grobowcu rodzinnym

                 

W roku 2003 jej imię otrzymał Uniwersytet Trzeciego Wieku, którego była założycielką. W 2007 roku Teatr Telewizji wystawił sztukę Doktor Halina napisaną na podstawie jej wspomnień, w 2009 roku odsłonięta została tablica jej poświęcona na terenie Akademii Wychowania Fizycznego w Warszawie, 26 maja 2012 roku  odsłonięto tablicę na budynku Centrum Medycznego Kształcenia Podyplomowego, 15 stycznia 2015 roku jej imieniem nazwano rondo w dzielnicy Bielany, 6 lutego 2015 roku upamiętnił ją uchwałą Sejm RP – Sejm Rzeczypospolitej Polskiej, przekonany o szczególnym znaczeniu świadectwa życia, misji i osiągnięć profesor Haliny Szwarc oraz o wyjątkowej roli Uniwersytetów trzeciego Wieku we współczesnej Polsce i ich znaczeniu dla edukacji i aktywności społecznej osób starszych, oddaje hołd profesor Halinie Szwarc”

Literatura:

Bielowska K., Profesor Halina Szwarc 5 V 1923 – 28 V 2002. Wykład   wygłoszony w Łańcucie  19 lutego 2015 roku na Podkarpackiej Jubileuszowej Konferencji „40 lat ruchu UTW w Polsce”, 15 s.

Szwarc H. ,Wspomnienia z pracy w wywiadzie antyhitlerowskimi  ZWZ – AK, Warszawa 1999: Przedmowa, K. Lesiakowski, s. 7-27

Uniwersytet Trzeciego wieku, Pierwszy wykład,12 XI 1975, s.3

Materiały zebrała dr Bożena Rabikowska

Ślubowanie i pasowanie pierwszoklasistów na uczniów SP im. Wincentego Witosa w Rudzie

W czwartek, 5 listopada, w Szkole Podstawowej im. Wincentego Witosa w Rudzie odbyła się uroczystość ślubowania i pasowania uczniów klasy pierwszej. Do tej uroczystości dzieci pilnie uczyły się wierszy, piosenek i wytrwale ćwiczyły  akt ślubowania, by wszystko wypadło uroczyście.  W  dzień uroczystości, pierwszaki ubrane w świąteczne stroje galowe, przy przepięknej dekoracji sali, przedstawiły przygotowany program artystyczny i zaprezentowały swoje recytatorskie i wokalne umiejętności.

Najważniejszym momentem wydarzenia było jednak uroczyste ślubowanie złożone przez dzieci na sztandar szkoły: – .Ślubuję być dobrym Polakiem, dbać o dobre imię swojej klasy i szkoły. Będę uczyć się w szkole kochać Ojczyznę jak dla niej pracować kiedy dorosnę. Będę starał się być dobrym kolegą, swym zachowaniem i nauką sprawiać radość rodzicom i nauczycielom – mówili uczniowie

Po zakończeniu oficjalnej części wydarzenia i wyprowadzeniu sztandaru szkoły dyrektor Marlena Nowak dokonała uroczystego pasowania wszystkich dzieci na  uczniów. W ten sposób dziewiętnaścioro pierwszoklasistów zostało oficjalnie włączonych do grona uczniów Szkoły Podstawowej im. W. Witosa w Rudzie.

Ukoronowaniem aktu pasowania było wręczenie pamiątkowych dyplomów i upominków przez dyrektora Marlenę Nowak oraz zrobienie wspólnych zdjęć.

Po uroczystym apelu uczniowie klas I udali się na słodki poczęstunek. Ta piękna i wzruszająca uroczystość na długo utkwi pierwszakom w pamięci. Bez wątpienia będą starały się swoim zachowaniem jak i nauką sprawiać radość zarówno rodzicom jak i nauczycielom.

                         

                         

                         

 fot. SP w Rudzie

Program obchodów Święta Niepodległości w Wieluniu

W imieniu Burmistrza Wielunia zapraszam na uroczystości 102. rocznicy odzyskania niepodległości przez Polskę 11 listopada 2020 r. W tym roku z uwagi na sytuację epidemiologiczną uroczystości będą miały charakter symboliczny.

10.30 – Msza Św. za Ojczyznę – Kościół p.w. NNMP w Wieluniu (Kolegiata),

11.30 – złożenie kwiatów pod pomnikiem Św. Jana Pawła II,

11.45 – przejście w niezorganizowanej grupie pod Urząd Miejski (Ratusz) a następnie złożenie kwiatów pod tablicą Marszałka Józefa Piłsudskiego.

Urząd Miejski w Wieluniu

Porucznik Eugeniusz Korwin- Małaczewski (1897-1922) – Wspomnienie o żołnierzu, poecie przed 102. rocznicą niepodległości

19 kwietnia 1922 roku odszedł w Zakopanem na wieczną wartę porucznik Eugeniusz Korwin –Małaczewski, żołnierz, poeta i człowiek chory na Polskę. Został pochowany na cmentarzu w Zakopanem przy ulicy Nowotarskiej, pośród grobów na wzgórzu. Upamiętniono go skromnym nagrobkiem ufundowanym ze składek zebranych przez powstały przy Towarzystwie Literatów i Dziennikarzy Polskich komitet jego pamięci pod przewodnictwem generała Józefa Hallera. O grobie porucznika przypomniano sobie dopiero w końcu lat dziewięćdziesiątych XX wieku, po wyjściu wojsk rosyjskich z Polski.

Anons o śmierci porucznika Eugeniusza Korwina – Małaczewskiego z notą biograficzną ukazał się na łamach czasopisma „Żołnierz Polski” nr 26 (305) z 1922 r. Autorem jej był znany poeta Artur Oppman. Pisał on: – „Ś. P. Małaczewski zgasł w kwiecie wieku, był młodzieńcem, miał zaledwie lat 24. Stargały mu zdrowie i przyspieszyły śmierć trudy wojenne, ciężkie przeprawy w bolszewickiej Rosji, zmaganie się z rozbestwioną tłuszczą na wpół dzikich barbarzyńców, krwawe przygody w przekradaniu się polskich oddziałów, dni przesypiane w gęstwinie leśnej, nocna tułaczka wśród stepów bezkresnych, odniesione rany, zatrucia gazami…

Eugeniusz Korwin – Małaczewski urodził się w 189?(1897) roku w okolicy Humania na Ukrainie, w rodzinie średniozamożnej szlachty polskiej. Był najmłodszym z licznego grona rodzeństwa, wcześnie osieroconego przez ojca. Od najmłodszych lat zmagał się z niedostatkiem, dlatego wcześnie zaczął pracować ( był kancelistą w kancelarii adwokackiej). Uczył się w szkole rosyjskiej, ale swoje wykształcenie tak naprawdę zawdzięczał niesamowitemu oczytaniu. Książki udostępniała mu sąsiedzka polska kresowa inteligencja. Doświadczenia pracy w kancelarii adwokackiej i znajomość języka rosyjskiego nie jeden raz ratowały mu później życie w bolszewickiej Rosji.

Żołnierz

W wieku 18 lat wstąpił do rosyjskiego wojska. Kiedy wybuchła I wojna światowa razem z Rosjanami walczył przeciwko Niemcom. W czasie służby przemierzył Rosję europejską z południa na północ aż pod koło podbiegunowe. Służył w Woroneżu, Kijowie, pod Smoleńskiem, nad Morzem Azowskim. Pod Mołodecznem uległ zatruciu gazami bojowymi. Po wybuchu rewolucji październikowej w 1917 r. walczył w korpusie gen. Dowbór-Muśnickiego i kapitana Eugeniusza Henning – Michaelisa.

Po bitwach pod Niemirowem i Kaniowem (w tej nie walczył), przedarł się wraz z hallerczykami na daleką północ. Był to początek „epopei murmańskiej” małego, czterdziestoosobowego oddziału Polaków, który w połowie lipca 1918 roku przybył do Archangielska, wyprzedzając wkroczenie wojsk alianckich na pomoc „białej Rosji”. Oddział ten odbił Archangielsk z rąk bolszewickich i wykazał się niezwykłą walecznością na Dźwinie Północnej (Dwinie) od sierpnia 1918 do stycznia 1919 r., ponosząc przy tym niewielkie straty w ludziach.

Spośród biorących udział w zbrojnej interwencji żołnierzy brytyjskich, (Anglików i Szkotów), francuskich, amerykańskich, kanadyjskich, włoskich, serbskich i „białych” rosyjskich, — jako jedyni – mieli zostać nazwani przez angielskiego dowódcę, generała Ironside’a „Lwami Północy”. Wędrówkę na Murmańsk i walki na dalekiej północy opisywał w prywatnej korespondencji.

W styczniu 1919 roku, oddział, w którym służył, drogą morską został przewieziony do Francji gdzie gen. Józef Haller tworzył Polską Błękitną Armię. W kwietniu 1919 roku, razem z tą Armią, wrócił do Polski. Walczył z Ukraińcami w Małopolsce wschodniej, pełnił służbę w pogotowiu zbrojnym na granicy Górnego Śląska a w 1920 roku, w czasie wojny polsko – bolszewickiej, walczył z bolszewikami. Za swe czyny został awansowany do stopnia porucznika i odznaczony orderem Virtuti Militari V klasy oraz Krzyżem Walecznych

Literat

Od kwietnia 1919 do kwietnia 1922 roku, czyli od powrotu z Francji do zgonu w Zakopanem żył bardzo intensywnie: służył w wojsku (od 1920 w Wydziale Propagandy Inspektoratu Generalnego Armii Ochotniczej), zmagał się z gruźlicą i coraz częstszymi kryzysami psychicznymi (częste hospitalizacje) i bardzo szybko pracował twórczo, tak jakby chciał zdążyć opowiedzieć wszystko, co przeżył i widział. W tym czasie poznał Stefana Żeromskiego, Wacława Berenta, Kornela Makuszyńskiego. Nazywany był przez nich „beniaminkiem polskiej literatury współczesnej”.

Popularność młodemu literatowi przyniosły utwory publikowane w czasopismach: „Tygodnik Ilustrowany”, Rzeczpospolita”, „Placówka”, „Skamander”, „Ilustracja Polska”, „Zdrój”, „Bluszcz”, „Przegląd Warszawski”, wcześniej we Francji w czasopiśmie „ Polak”.

W roku 1921 zadebiutował Małaczewski zbiorem 10 opowiadań zatytułowanym Koń na wzgórzu, będącym kroniką wydarzeń polskiego czynu zbrojnego na Wschodzie (w Rosji centralnej, północnej, na Ukrainie i na ziemiach polskich w 1920 roku), nazwanym przez Kornela Makuszyńskiego „arcyksiążką’ i „jednym ze spiżowych pomników mowy polskiej”. Szczególnym uznaniem cieszyły się opowiadania Koń na wzgórzu, „Tam, gdzie ostatnia świeci szubienica (tytuł zaczerpnięty z C.K. Norwida), Dzieje Baśki Murmańskiej.  W tomie książkowym nie ukazała się zaginiona powieść Mojra poświęcona stosunkom ukraińskim oraz opowiadanie Miłosierdzie ziemi („Przegląd Warszawski, 1921, nr 1), studium żołnierskiego umierania.

To w tej książce przestrzegał przed komunistycznym zagrożeniem, nadchodzącym ze wschodu uosobieniem barbarzyństwa, fałszu i przemocy – „Wielkim Chamem” o obliczu „Antychrystowego Szatana Dziejów”. W okresie międzywojennym zbiór doczekał się pięciu wydań.

Poza prozą, porucznik Korwin – Małaczewski, pisał wiersze. Na szczególną uwagę zasługują wiersze wydane w tomie Pod lazurową strzechą, opiewające świt polskiej niepodległości z wizją nowej Polski budowanej na gruncie romantyzmu, z dopowiedzeniem, że restytucja państwa nie jest równoznaczna z ostatecznym jej zakończeniem, że jest to proces nakładający na naród polski szczególne obowiązki – „Polska ma zmartwychwstać oczyszczona, doskonalsza, lepsza niż dawniej”.

Poza motywem restytucji Polski, w wierszach Małaczewskiego poruszane były: wiara w sens wojennego czynu z nawiązaniami do chwały oręża polskiego (ewokacja Cecory) w Niezłomnych, wezwania poległych legionistów do gen Hallera w wierszu Głos Wiela mogił i nuty religijne w wierszach O nawrócenie słabych duchem, Znak Krzyża Św., Modlitwa o natchnienie, Psalm skruchy oraz współczesne przeżycie pola walki, gdzie do głosu doszła nowa technologia i dynamika zbrojnych zmagań ( wiersze Świergot kul, Symfonia armat).

W tomie Pod lazurową strzechą nie znalazły się wiersze rozproszone w prasie i niepublikowane teksty poetyckie m.in. Wojenka, Wielka Pani poświęcony „pięknej” iluzji romantycznego ujęcia wojny: Świat cały śpi spokojnie/i wcale o tym nie wie, /że nie jest tak na wojnie, /jak jest w żołnierskim śpiewie (…).

Dorobek twórczy Małaczewskiego uzupełnia próba sceniczna.  Była to napisana wierszem w czasie pobytu na dalekiej północy Wigilia, opublikowana w czasopiśmie „Straż nad Wisłą” w XII 1920 roku, wystawiona przez Teatr Bogusławskiego w styczniu 1922 roku.

Losy autora i jego twórczości

Losy Eugeniusza Korwin- Małaczewskiego były podobne do losów jego twórczości. Uznany, jako twórca w II Rzeczpospolitej, poszedł w zapomnienie w Polsce Ludowej. Jego twórczość nie pasowała do kulturalnej polityki tego okresu.  Była potępiona i skazana na zapomnienie. O pisarzu wspominał w tym czasie w swoich kazaniach prymas Stefan Wyszyński. W ograniczonym zasięgu i dostępności pisarz pojawił się w drugim obiegu pod koniec lat 80 – tych XX wieku. Oficjalny powrót stał się możliwy po upadku komunizmu. Był to jednak powrót niepełny.

Nie pamiętano także o grobie pisarza: – „ O grobie Małaczewskiego zapomniano. Podłużny, graniasty kamień, otoczony sześcioma słupkami porastały mchy. Napis epitafijny na mosiężnej tablicy był ledwie czytelny. Czasem tylko ktoś zapalił znicz lub położył wiązankę kwiatów. W szybko bogacącym się mieście Zakopanem nikt nie podjął inicjatywy odnowy nagrobka”

Pamiętali Polacy z innych części kraju.  W listopadzie 2008 roku na miejscu starego nagrobka stanął nowy. Stało się to dzięki staraniom mecenasa Stanisława Mikkego i Andrzeja Przewoźnika, sekretarza generalnego Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa. Nagrobek poświęcił biskup polowy WP generał dywizji Tadeusz Płoski (wszyscy trzej zginęli w „katastrofie smoleńskiej”.

Materiały zebrała  i udostępniła dr Bożena Rabikowska

              

                         

                         

                                                

Bibliografia  

Oppman A., Porucznik Eugeniusz Korwin – Małaczewski, „Żołnierz Polski, 1922, nr 26 (305)

Polechoński K., Zapomniana legenda o Eugeniuszu Korwin- Małaczewskim, „ Biuletyn Instytutu Pamięci Narodowej, 2008, nr 11 -12 (94-95) listopad –grudzień, s.129-136

Wieliczka- Szarkowa J., Wstęp „Walczył za Polskę, śpiewał dla Polski i umarł z myślą o Polsce”, W: Eugeniusz Małaczewski, Opowieści z wojny polsko – bolszewickiej 1920 i inne wojenne historie. Opowiadania, Publicystyka, Poezje, Wydawnictwo AA Kraków, s. 5-7.

Wilczek W., Zapomniany poeta, Facebook