Urodził się 13 maja 1926 roku w Sokolnikach k. Wielunia. Od 2002 roku mieszka w Domu Księży Emerytów w Częstochowie. Tu świętował swoje 90. urodziny. Uroczystą Eucharystię w intencji jubilata 15 maja 2016 r. sprawował ks. abp Wacław Depo, Metropolita Częstochowski. Mieszkanie jubilata to mini warsztat i mała galeria prac, które wykonał, a których nie podarował …
Ks. Ludwik Nikodem znany jest z wielu prac wykonanych w drewnie, a są to: chrzcielnica (symbol 1000 – lecia Chrztu Polski) wykonana z korzenia dębu w Bąkowej Górze, kapliczki, krzyże, w tym jeden wykonany z 292 kawałków drewna pochodzącego z kilku gatunków drzew – grabu, dębu, akacji, jaworu, buku (ok. 140 krzyży posłał na misje ewangelizacyjne w różnych domach i tam gdzie ludzie potrzebowali duchowego wsparcia), ażurowe ramki przedstawiające charyzmaty Ojca św. Jana Pawła II (wystawa w Wyższym Seminarium Duchownym w Częstochowie, dzieło kilkunastu lat pracy, przekazane na ręce abpa Stanisława Nowaka z racji Złotego Jubileuszu kapłaństwa), ramki zdobiące wizerunki Jezusa Miłosiernego, Matki Bożej Częstochowskiej, Matki Bożej Nieustającej Pomocy, kopie madonn Piotra Stachiewicza, Rafaella Santi, Lorenza, wizerunek św. Józefa, którego uważał za swojego patrona, intarsjowane wyobrażenia Zwiastowania, Matki Bożej z Dzieciątkiem, dekoracje tabernakulum u sióstr Antoninek w Mirkowie, wystrój kaplicy w Domu Rekolekcyjnym „Święta Puszcza” w Olsztynie k. Częstochowy, droga krzyżowa, płaskorzeźby przedstawiające Jezusa, św. Rodzinę, szopka krakowska dla Jana Pawła II ( wręczył Mu ją na Jasnej Górze 4 czerwca 1979 roku). Pierwszą ramką, którą wykonał w 1951 roku, ozdobił obrazek Jezusa Eucharystycznego namalowany przez Florenca Krogera, obrazek pielgrzymujący z nim po wszystkich parafiach, w których pracował i będący z nim do dziś.
Pytany, dlaczego tak lubi pracę z drewnem, odpowiadał: „Drewniany był kościół w Sokolnikach, stolarką zajmował się mój ojciec, pierwsza powojenna monstrancja w Sokolnikach także została wykonana z drewna, a drzewo, powiedział w zamyśleniu, wpisane jest w ludzkie życie, aż po ostatni spoczynek …” i dalej „życie ludzkie jest podobne do drzewa, które raz oświetla słońce, raz chyli burza, ważne by je dobrze pielęgnować, by wydało dobre owoce…”.
Ks. Ludwik Nikodem jest autorem dwóch albumów: Panie! Racz przyjąć mój drewniany żywot (Częstochowa 2009) i Widziały oczy, Radowały się serca, Pozostała nadzieja (Częstochowa 2012), album będący wyrazem wdzięczności Bogu i Matce Bożej za dar Papieża Jana Pawła II (w chwili wyboru Karola Wojtyły na papieża był kapelanem u sióstr Antoninek w Wieluniu). Biorąc udział w konkursie „Mój Krzyż”, ogłoszonym w 2010 roku przez tygodnik „Niedziela” napisał Mój Krzyż bez Krzyża, artykuł będący swojego rodzaju autobiografią i zapisem historii Polski, właściwie historii Ziemi Wieluńskiej w okresie okupacji, historii widzianej oczami dziecka doświadczonego polityką okupanta w Kraju Warty (Warthegau).
„Najbardziej zabolało” pisał, „spalenie przez Niemców połowy Sokolnik, starego modrzewiowego kościoła, w którym byłem ochrzczony i w którym 11 lipca 1935 roku przyjąłem I Komunię św. oraz dzwonnicy (stało się to 3 IX 1939r.). Bolało także ścięcie 11-metrowego drewnianego Krzyża, wykonanego przez Pawła Brylińskiego na prośbę Konstantego Pilarskiego z Sokolnik. Ten „Krzyż Męczennik”, ocalony przez Mateusza Nowaka, przypomina mieszkańcom Sokolnik tamte dni, swoją obecnością, w nowym kościele”.
„Niewiele znaczyło” pisał w artykule Mój Krzyż bez Krzyża, „że gospodarstwo moich rodziców nie zostało spalone 3 IX. Zaczęły się łapanki, wywózki na roboty przymusowe, wywłaszczenia. Rozpoczął się okres 65. miesięcy bez Krzyża, niedzielnej Eucharystii, bez głosu sygnaturki zwołującej na Mszę św., bez bicia dzwonów na Anioł Pański”. Dodał też, że kapliczki i krzyże przeniosły się jakby do ludzkich serc. „Moim udziałem stały się 'tułacze noce’, wywózka rodziców pod francuską granicę, mnie pod Poznań, gdzie pracowałem w fabryce samolotów Focke- Wulf w Krzesinach k. Poznania. Do dziś pamiętam tamten głód, zimny barak, pluskwy i ucieczkę pod front z 20/21 stycznia 1945 roku, długie 200 km drogi do domu, ale i szczęśliwy powrót 31 stycznia (rodzice wrócili na Boże Narodzenie)”.
Dalsze losy ks. Ludwika uzupełnił życiorys opowiedziany 30 VI 2012 roku, w dzień jubileuszu 60–lecia kapłaństwa, świętowanego w Domu Księży Emerytów. Świętowanie jubileuszu zawsze rozpoczynało się od życiorysu jubilata. Życiorysu ks. Ludwika wysłuchał ks. abp Stanisław Nowak, celebrans Mszy św. jubileuszowej.
Powrót do domu w styczniu 1945 roku był równoznaczny z podjęciem nauki przerwanej przez wojnę. Do gimnazjum w Lututowie chodził 12 km piechotą, potem było liceum w Kępnie. Otwarcie w 1947 r. małego seminarium duchownego w Krakowie przyśpieszyło decyzję o zostaniu księdzem. Święcenia otrzymał 29 czerwca 1952 roku. Szybko, jako kapłan, został rzucony na szerokie wody. Zaraz po prymicjach i wyjeździe proboszcza Adama Skrzypca na urlop musiał się zmierzyć z pierwszym pogrzebem (kolega Julek zamordowany przez UB) i ze śmiercią ojca. Do dziś pamięta słowa wypowiedziane przez niego tuż przed śmiercią: „ Bądź dobrym kapłanem to i mnie tam będzie lepiej”. Do dziś pamięta pierwszy chrzest, którego udzielił czteroletniej dziewczynce, wiezionej przez rodziców do szpitala, a było to w pierwszej jego parafii w Miedźnie, w której pracował do stycznia 1957 roku.
Kolejna parafia, w której przepracował 2 ½ roku to parafia św. Barbary w Częstochowie (przejście do tej parafii uratowało mu życie, uniknął zetknięcia z bandytami, którzy napadli na plebanię w Miedźnie). Następne miejsca duszpasterskiej posługi to Sosnowiec, Aniołów, Bąkowa Góra (8 lat) i wreszcie Wieluń. Po zasłużonym urlopie został kapelanem sióstr Antoninek. Kapelanem był przez 27 lat (1975-2002) czyli do przejścia na emeryturę (skończył 76 lat). W roku 2002 przeszedł operację oka, założono mu sztuczną soczewkę. Chorował. Choroba przeciągnęła się aż do 2010 roku.
Pobyt w Wieluniu wspomina z rozrzewnieniem, tak jak i nawiązane wtedy przyjaźnie. Do swoich przyjaciół zaliczał Wacława Witkowskiego – człowieka, który zna wszystkie tajemnice drewna, Andrzeja Pakułę, Krzysztofa Ciężkiego. Bez tych przyjaciół, dodaje, nie mógłbym wyrzeźbić 170 krzyży, wielu ozdób i ramek do obrazów „naszej Pani i Królowej”.
„Rok 2010” napisał w pracy konkursowej Mój Krzyż bez Krzyża, „zmienił moje życie. Uczepiłem się swojej deski ratunku, jaką stał się dla mnie beatyfikowany Jan Paweł II. Uwierzyłem, że przez Jego wstawiennictwo wyproszę dla siebie łaskę zdrowia. Modliłem się słowami: Mój umiłowany Ojcze św., jeżeli jesteś zadowolony z mojej kilkuletniej pracy (stworzył wystawę I Papież Polak pokazującą na 40 ramkach i płaskorzeźbach charyzmaty, jakimi Jan Paweł II był obdarzony) i ma ona jakąś wartość w oczach Boskiego Mistrza, to uproś mi tę łaskę, abym się jeszcze podźwignął, a postaram się coś jeszcze wykonać, aby Cię uczcić i oddać chwałę Bogu”. Modląc się, odkrył źródło siły Jana Pawła II, była nią Eucharystia. Wykonał wtedy monstrancję, bo ta przypominała, że w Eucharystii jest cudowne źródło, pokarm dla chcących osiągnąć życie wieczne.
O życiu wiecznym przypomina także wyrzeźbiony przez księdza Ludwika drewniany pozłacany klucz, który nazywa kluczem do nieba, a otrzymuje go każdy poprzez sakrament chrztu. Życie wieczne osiągnie jednak ten, kto tego klucza nie zagubi i kieruje się w życiu dobrymi uczynkami, zachowuje przykazania Boże, kościelne i żyje sakramentami. Tak żyje ks. Ludwik Nikodem, człowiek wielkiej pokory i pracowitości.
.
Źródła: Anna Wyszyńska, Kapłański drewniany żywot, „Niedziela Częstochowska 2009, nr 51; Ewa Oset, Boży cieśla, „Niedziela” 2016, nr 20 s.26-27; „Wiadomości Archidiecezji Częstochowskiej”, 2009, nr 11-12; Ks. Ludwik Nikodem, Widzialy oczy, Radowały się serca, Pozostała nadzieja, Częstochowa 2012 ; Relacja Jana Juszczaka – kolegi, mieszkańca Sokolnik