Spektakl „Antygona w Nowym Jorku” w Kino – Teatrze „Syrena”

7 stycznia na deskach Kino – Teatru „Syrena” w Wieluniu aktorzy Teatru Nowego im. Kazimierza Dejmka z Łodzi wystawili spektakl  „Antygona w Nowym Jorku” zrealizowany przez Teatr Nowy im. Kazimierza Dejmka w Łodzi i festiwal Łódź Czterech Kultur na podstawie sztuki Janusza Głowackiego (polski dramat współczesny w dwu aktach i 16 scenach). Sztukę reżyserował Andrzej Szczytko, scenografię i kostiumy przygotował Tomasz Ryszczyński, całość opracował Jakub Raczyński.

Wystąpili: ·Jolanta Jackowska, Wojciech Droszczyński, Dariusz Kowalski, Krzysztof Pyziak, Piotr Seweryński (nagrodzony Złotą Maską w sezonie 2017/2018 za rolę Saszy)

Sztuka opublikowana po raz pierwszy w 1992 r. w czasopiśmie „Dialog” nawiązuje tytułem do „Antygony” Sofoklesa i przypomina odwieczne prawdy: prawo i nakazy moralne obowiązują wszystkich, bezdomnym i samotnym można zostać zawsze i wszędzie, także w wielkim mieście. Premiera sztuki miała miejsce w 1993 roku. Trzej bohaterowie, trzej bezdomni, ludzie z ulicy,  różniący się kulturą, religią, politycznymi poglądami (współcześni emigranci): Anita (Portorykanka), Pchełka (Polak), Sasza (rosyjski Żyd) spotkali się przypadkowo w Nowojorskim Tompkins Square Park, gdzie spędzili ze sobą zaledwie jedną dobę. Był to czas  rozmowy o życiu i kolejach losu, który ich doświadczył…

„Historia bohaterów „Antygony” bardzo przypomina nam dramat dzisiejszych życiowych rozbitków. Na naszych oczach rozgrywa się dramat milionów ludzi. Obozy dla uchodźców, zwłoki dzieci wyrzucone przez morze i inne przerażające sceny z miejsc konfliktów wojennych, pokazują nam cynizm, bezduszność i hipokryzję współczesnego świata. Ci odarci z godności ludzie, nieustannie walczą o zachowanie własnej tożsamości. Instynktownie czują, że tylko bycie razem pozwoli im przetrwać ten koszmar. Dramat Głowackiego powinien być dla nas przestrogą i swoistym memento. Świat Anity, Pchełki i Saszy, utkany ze wspomnień, wyobrażeń, marzeń i mitów, staje się opowieścią o naszych lękach i tęsknotach, bez taniego moralizatorstwa i eksponowania tragizmu, za to z dużym poczuciem humoru”.

 

 

 

 

 

Archiwum Wieluńskiego Domu Kultury