17 października na scenie Wieluńskiego Domu Kultury wystąpił teatr „wpół do czwartej”. W wykonaniu artystów teatru działającego w Miejskiej i Gminnej Bibliotece Publicznej widzowie zobaczyli „Czarownice z Salem”. Scenariusz spektaklu na podstawie fragmentów sztuki Arthura Millera (powstała w 1953 roku) przygotowała Maria Wardęga. W spektaklu wystąpili:
Marek Berger – Danforth, zastępca gubernatora
Ewa Głogowska – pastor Hale
Krystyna Stępień – Tituba
Natalia dziedzic –Abigail Williams
Błażej Stasiak –John Proctor
Jakub Nakiela – pastor Parris
Anita Kuś – Elizabeth Proctor
Bogumiła Gońda – Ann Putnam
Eugeniusz Gońda – Thomas Putnam
Natalia Michałczyk –Ruth Putnam
Dorota Jama – Mary Warren
Patryk Gaj – Francis Nurse
Gabriela Czerwińska – Mercy Lewis i Susanna Walcott
Kinga Kubonik – Betty Parris i Sara Good
Maria Sieczka, Natalia Michałczyk – śpiew
Weronika Szczukiecka, Aleksandra Heidt, Wiktoria Urban, Weronika Walczak, Gabriela Czerwińska, Natalia Dziedzic, Julia Ostrycharz, Julia Lefler – taniec
Iwona Janecka – przygotowanie układu tanecznego
Dariusz Szymanek – przygotowanie dźwięku
Słowo wstępne do widzów – studentów Uniwersytetu III Wieku, skierowała Iwona Podeszwa, dyrektor Miejskiej i Gminnej Biblioteki Publicznej. Zachętą do obejrzenia spektaklu były zacytowane słowa jednej z recenzji książki:
„Purytańskie i spokojne miasteczko zmieni swoje oblicze na zawsze. Wszystko rozpocznie niewinna zabawa grupki dziewcząt. Taniec, dzięki któremu przez chwilę czują się wyzwolone od surowego wychowania, rozpocznie jeden z najgłośniejszych procesów o czary. Strach przed karą wywołuje zbiorową histerię. Prawda ginie w morzu niekończących się oskarżeń. Zbrodnie stają się porządkiem dziennym a posądzanie o kontakty z diabłem, wyrównuje sąsiedzkie porachunki i jest zemstą za złamane serce. Nierówna walka rozpięta między fanatyzmem a polityką to pretekst do dyskusji o współczesnym świecie, w którym strach może okazać się śmiertelnym narzędziem manipulacji.”
Akcja sztuki Arthura Millera rozgrywa się w siedemnastowiecznej Ameryce, w mieście Salem, gdzie w roku 1692 odbył się głośny proces czarownic, w którym o czary oskarżono łącznie 200 osób, aresztowano 150, na śmierć skazano 19, 1 zmiażdżono za odmowę zeznań, 4 oczekiwały w celi na powieszenie, a wszystko przez manipulację zakochanej nastolatki, hipokryzję i zachłanność pastora Parrisa, żerującego na zabobonności wiernych. Tu każdy brak racjonalnego wyjaśnienia zdarzeń, każde słowo zrozumiane było opacznie i wystarczyło do oskarżenia i skazania. Rację miał sąd. Oskarżony z góry był osądzony. Sąd nie przyjmował wyjaśnień, wymuszał zeznania… Instytucja Sądu w dramacie Millera budzi przerażenie. W tym Sądzie nie chodziło o prawdę ani o sprawiedliwość.
Sztuka Arthura Millera była odpowiedzią na swoiste „polowanie na czarownice” i krytyką antykomunistycznej nagonki rozpętanej w Stanach Zjednoczonych przez senatora McCarthy’ego. Sam Autor był przesłuchiwany przez Komisję ds. antyamerykańskich. Treść sztuki, choć historyczna, jest wciąż aktualna. Ukazuje arogancję władzy i mechanizmy manipulowania ludźmi dla własnych celów we współczesnych społeczeństwach … Pokazuje jak łatwo osądza się innych…
Widzowie zapamiętają słowa wypowiedziane przez Johna Proctora – pierwszoplanowego bohatera dramatu, bohatera walczącego o samego siebie:
„Bo to jest moje imię!. Ponieważ nie mogę mieć innego w moim życiu! Ponieważ kłamię i podpisuję się na kłamstwie! Ponieważ nie jestem warty kurzu na nogi tych, których powieszają. Jak mogę żyć bez mojego imienia? Dałem wam duszę moją, zostawcie moje imię”