Ku pamięci członków Stowarzyszenia Po Prostu Żyj

Za nami Uroczystość Wszystkich Świętych, Dzień Zaduszny i Oktawa Wszystkich Świętych. Nie zniknęły jednak pytania o śmierć i jej tajemnicę. Z tymi trudnymi pytaniami zmierzyły się 16 listopada członkinie Stowarzyszenia Po Prostu Żyj skupiającego ludzi z problemem choroby nowotworowej.

W przepięknym montażu słowno – muzycznym próbowały poprzez wybrane teksty poetyckie i piosenki oswoić śmierć i w ten sposób przywrócić pamięć o tych członkach Stowarzyszenia, którzy już przeszli na druga stronę.

Na to wyjątkowe poetyckie spotkanie zaprosiły członków rodzin osób, które odeszły, przedstawicieli władz samorządowych oraz przedstawicielki Kół Gospodyń Wiejskich z Kamionki, Czarnożył, Mokrska, Wydrzyna, Łyskorni.

Każdemu z nas umarł ktoś bliski. Dla nas bliskie są także osoby ze Stowarzyszenia, które połączyła z nami choroba nowotworowa. To dzięki chorobie czujemy się „rodziną”, mówiła prezes Stowarzyszenia.

O śmierci pisało wielu poetów. Pisali o niej w każdej epoce literackiej. Poprzez teksty wyrażali swój ból po stracie kogoś bliskiego, utrwalali pamięć o nim i dokonywali podsumowań na temat samej śmierci i umierania. Porównywali życie do gasnącego płomienia świecy, do żelaznej obręczy snu. Pisząc, przypominali sobie gesty, wypowiedziane słowa, ból jednak pozostawał, bo tego kogoś nie można już było dotknąć. Jest to po prostu niemożliwe.  Jedyne, co możemy zrobić, to zamknąć oczy i przywołać postać utraconej matki, ojca, dziadka, brata, przyjaciela…, żołnierza.  Jak długo będziemy pamiętać, oni będą żyli. Po śmierci kogoś bliskiego wszystko staje się inne, pogmatwane, poplątane jak pnącza na cmentarzu (wiersz Szymborskiej Kot w pustym mieszkaniu).

Wszyscy mamy świadomość zdążania do śmierci. Człowiek rodzi się by żyć, ale z kontraktem na śmierć. Żyje, by w konsekwencji umrzeć. Śmierć, mówiła narratorka, jest nieodwołalna i nieprzewidywalna, przychodzi zawsze nie w porę, nie na miejscu i za nagle. Śmierć nigdy nie pyta, nie zapowiada się, podcina skrzydła tym, co dopiero zaczęli żyć. Śmierć to podróż w jedna stronę z jednorazowym biletem bez powrotu. Nie dostaliśmy życia na własność. Jesteśmy tylko jego użytkownikami (piosenka To, co dał nam los). Śmierci nie można się nauczyć.  Śpieszmy się, więc kochać ludzi, tak szybko odchodzą, napisał ks. Jan Twardowski. Mamy dziś tą świadomość w obliczu toczącej się wojny w Ukrainie. Śmierć jest w każdej chwili blisko nas, niezależnie od miejsca, w którym aktualnie jesteśmy, pozostaje nam jednak nadzieja, że kiedyś się  spotkamy. Tym optymistycznym słowem –nadzieja-zakończyły swoje refleksje o śmierci  i przemijaniu organizatorki spotkania. Puentą była piosenka Edyty Geppert Kocham cię życie…