75 lat temu zatonął ORP „Orkan”

Okręt trafiony torpedą akustyczną zatonął 8 X 1943 r. Wśród  poległych marynarzy był Bolesław Hadryś, starszy marynarz z Ożarowa, syn Władysławy i Wojciecha Hadrysiów, emigrantów  za chlebem z lat międzywojennych…

      

Przed II wojną światową w polskiej marynarce wojennej pływały 4 niszczyciele wykonane we Francji i Anglii. Dwa z nich: „Wicher” i „Burza” zbudowano w latach 1929 – 1932, kolejne „Grom” i „Błyskawica” w latach 1935 – 1937. Projekty wszystkich opracowane były w Biurze Konstrukcyjnym Marynarki Wojennej R P. Po dwuletniej służbie „Groma” widziano wszystkie niedoskonałości projektu, dlatego w zamyśle rozbudowy floty chciano budować okręty, będące ulepszoną jego wersją. Przewidywano budowę dwóch bliźniaczych niszczycieli (kontrtorpedowców) „Huragan” i „Orkan”, obydwa o parametrach zbliżonych do „Groma”: 114 m długości, między pionami 111, 25 m, 11 m szerokości, 3, 3 m zanurzenia przy normalnej wyporności 2214 ton, szybkości przy mocy napędowej 56500 KM i wyporności konstrukcyjnej 2039, 7 ton 39 węzłów, przy zapasie paliwa 350 ton i szybkości ekonomicznej 15 węzłów. Prawie identyczne miało być też uzbrojenie i wielkość załogi, którą obliczano na 15 oficerów, 5 chorążych, 7 podchorążych, 20 starszych i 56 młodszych podoficerów oraz 129 marynarzy, łącznie 232 ludzi. Wybuch wojny nie pozwolił na rozpoczęcie budowy „Orkana” planowanej na jesień 1939 i tym samym na budowę okrętów serii „Gromów”. Jak pisze Jerzy Pertek, blachy mające być użyte w budowie kadłuba „Orkana” wykorzystano do budowy pociągu pancernego „Smok Kaszubski” biorącego udział w obronie Wejherowa, skąd, w ostatniej wyprawie wywiózł rannych polskich żołnierzy. Polscy marynarze doczekali się „Orkana” 18 XI 1942 roku. Polskiej Marynarce przekazała go Royal Navy na mocy polsko – brytyjskich układów z lat 1939 – 1940. Przekazany statek HMS „ Myrmidon”, niszczyciel typu „M”, zbudowany w stoczni Fairfield w Glasgow, przemianowano na „Orkan”, na jego burcie w XI 1942 r. namalowano znak taktyczny G – 90. W czasie pokoju miało na nim służyć 183 ludzi, w czasie wojny 240. Jego bazą stało się Scapa Flow. Dowódcą został Stanisław Hryniewiecki, były dowódca „Groma” (zatopiony pod Narwikiem). Trudno było do końca uzupełnić stan załogi. Na „Orkana” zaciągali się marynarze będący w Anglii od dawna ( tzn. ci, co chrzest morski przeszli we wrześniu 1939 r. i w roku 1941, kiedy wyszli z kraju, jako najstarszy rocznik SPMW i zaprawili się w wojennym rzemiośle na jednostkach brytyjskich) oraz ci, co byli w Anglii od niedawna, głównie ze ZSRR. Z myślą o tych ostatnich w umowie Sikorski – Majski z 14 VIII 1941 r. znalazł się punkt 5: „poborowi i ochotnicy, którzy służyli w polskim lotnictwie i marynarce będą skierowani do wielkiej Brytanii celem uzupełnienia istniejących już tam odpowiednich jednostek polskich”. Temu punktowi wiele uwagi poświęcił Władysław Sikorski w rozmowach na Kremlu w XII 1941 r., dlatego już na początku roku 1942 w Anglii znaleźli się pierwsi repatrianci. Wielu z nich, po przeszkoleniu w Centrum Wyszkolenia Specjalistów i w Kadrze Floty (obie na ORP Bałtyk) zaokrętowano na „Orkanie”. Piersi oficerowie przybyli stamtąd do Glasgow jeszcze w trakcie budowy statku. Na okręt przybywali także młodzi Polacy z Francji – ochotnicy i z poboru (dzieci emigrantów za chlebem) z okręgów Pas – de- Calais, Lille, Rombas, przybywali też „polonusi” z USA i Kanady. Przed dniem podniesienia bandery przybyła jeszcze jedna grupa młodych ze ZSRR, która dopełniła stan załogi. „Orkan”, po podniesieniu bandery w dniu 18 XI 1942 r., wszedł do służby 16 stycznia 1943 r. biorąc udział w głębokiej osłonie składającej się z kilku niszczycieli i krążownika „Anson” (flagowy z admirałem B. Fraserem). „Orkan” pływał najpierw w służbie patrolowej, potem eskortował konwoje do ZSRR (rozpoczęły się na przełomie roku 1941 – 1942) na linii Islandia – Murmańsk (trasa letnia z rejonu Islandii przez morze Grenlandzkie, Barentsa, Wyspy Niedźwiedzie, obliczana na 15 dni), choć zdarzały się kursy i na II trasie – zimowej obliczanej na 10 dni, która prowadziła z północnej Szkocji przez Morze Norweskie, Barentsa, Białe do Archangielska). Najbardziej niebezpieczną akcję przeżył „Orkan” na przełomie lutego i marca 1943 roku podczas eskorty konwoju JW-53. Eskortował też podróż króla Jerzego VI do bazy w Scapa Flow, potem pływał w ochronie konwojów atlantyckich, w VI 1943 roku uratował storpedowany przez wroga angielski okręt Tuscan, eskortował króla Jerzego VI w drodze do Afryki, w VII 1943 przywiózł do Plymouth zwłoki generała Władysława Sikorskiego z Gibraltaru, w VIII wraz z dwoma niszczycielami kanadyjskimi i z samolotami prowadził „akcję wymiatającą” w Zatoce Biskajskiej przeciw U – Bootom. Na ostatni patrol wypłynął 19 VIII. Zatonął 8 października 1943 roku, na północnym Atlantyku w pobliżu Islandii, trafiony torpedą akustyczną z U -378. Przeprowadzał konwój SC-143 z Kanady do Anglii (72 statki). Odbył w sumie 17 walk z U -Bootami, 12 z niemieckimi samolotami. Wraz z „Orkanem” zatonęło 178 polskich marynarzy. Była to największa jednorazowa strata polskiej Marynarki Wojennej napisze Zbigniew Damski w książeczce „Tak zginął ORP „Orkan”:
„Ile istnień ludzkich pochłonęła tragedia „Orkana”? Udokumentowana jest tylko liczba poległych marynarzy polskich: stu siedemdziesięciu siedmiu. Tyle nazwisk – 177 – zawiera urzędowy niejako spis poległych, opracowany i wydany w Londynie. Wiadomo, że z 11 – osobowej obsady oficerskiej poległo 10 oficerów wraz z dowódcą okrętu, komandorem porucznikiem Stanisławem Hryniewieckim. Poległo również dwóch młodych podchorążych SPMW. Wiadomo, ilu marynarzy, starszych marynarzy, matów, bosmanmatów, bosmanów starszych i chorążych marynarki znalazło grób we wraku „Orkana” i na dnie Północnego Atlantyku, ile każdy z nich miał lat, skąd pochodził. Nie znamy jednak tu – w kraju – liczby poległych marynarzy i podoficerów angielskich, którzy w tej tragicznej chwili znajdowali się na pokładzie polskiego niszczyciela. I nie wiemy tak dokładnie, ilu marynarzy polskich zdołało się rzeczywiście z tej katastrofy uratować (…) Jedyny ocalały z „Orkana” oficer, kapitan Stanisław Pohorecki, powiada, że na pokładzie „Musketeera” znalazło się 44 rozbitków. Ilu pośród nich było Anglików, a ilu Polaków ?”

Wśród poległych starszych marynarzy znalazł się mechanik okrętowy Bolesław Hadryś z Ożarowa k. Wielunia, który urodził się 11 grudnia 1920 roku w rodzinie Władysławy z domu Przybyła (1886 -1965) i Wojciecha (1887 – 1969) Hadrysiów. Jego rodzeństwo to: Piotr (18 I 1913  r.), Stanisław (25 IV 1915 r.), Kazimierz (16 X 1918), Genowefa (8 IV 1924 r.), Ryszard (12 XII 1925 r.), Walerian (26 VII 1928 r.). Po pożarze domu w 1924 roku ojciec wyjechał do Francji. Cała rodzina dojechała do niego w roku 1929 roku.

                 

  

    

Czytając zapiski Kazimierza dowiadujemy się, że do lat 14 uczęszczał do szkoły podstawowej francuskiej. Należy przypuszczać, że i pozostałe dzieci też uczyły się w szkołach francuskich.

Kolejne epizody z życia Kazimierza to: praca w cegielni w hucie Rombas w okręgu Mozelle, nauka w szkole zawodowej w tej samej hucie (1933 -1937) w zawodzie ślusarz – monter, praca w hucie. Tu od 1935 r. był członkiem klubu sportowego i orkiestry dętej pod patronatem związków zawodowych (podobnie Bolesław, który uczył się za elektryka). Stąd 28 XII 1939 r. otrzymał powołanie do wojska polskiego powstałego na podstawie porozumienia polsko – francuskiego (Polskie Siły Zbrojne we Francji).  Według przydziału od 1 I 1940 r. był zwiadowcą zmotoryzowanym (pluton zwiadu) w 3 Pułku Piechoty Kompanii Dowodzenia 1 Dywizji. W kwietniu 1940 roku walczył na odcinku frontu przy linii Maginota, tu 21 V 1940 r. został wzięty do niewoli i wraz z innymi jeńcami francusko – belgijskimi przewieziony do Strasburga, a po kilku tygodniach, najpierw do stalagu VB w Villingen (nr obozowy 4807), później VA (nr obozowy 5047) w Wasseral fingen, obydwa na terenie Niemiec (praca na drogach, przy wycince lasu, w rolnictwie, hucie, warsztacie elektrycznym). Wyzwolony przez wojska amerykańskie 19 IV 1945 r. wrócił do rodziny w Rombas i do pracy w hucie, gdzie organizował Stowarzyszenie Młodzieży Polskiej „Grunwald” i gdzie w 1946 r. wstąpił do PPR.

          

  

                   

     

         

Dwaj starsi Hadrysiowie – Piotr, ranny po bombardowaniu, ojciec dwójki dzieci, w wojsku nie był, Stanisław przebywał w Szwajcarii.

Do wojska z poboru poszedł Kazimierz i Bolesław. Kiedy Niemcy zaatakowali Francję,  Bolesław wiedział, że ma przydział do marynarki, wyjechał do Anglii. Na jakich okrętach przed „Orkanem służył? Nie wiadomo. Zginął na „Orkanie” w randze starszego marynarza, gdzie był elektrykiem. Pośmiertnie został odznaczony Krzyżem Walecznych. Swoje tajemnice z czasów służby w marynarce zabrał ze sobą i pogrzebał we wraku „Orkana”. Nie mógł pisać do rodziców we Francji, pisał tylko do brata Stanisława w Szwajcarii.

Ryszard znalazł się w obozie koncentracyjnym w Mauthausen: Data aresztowania – brak, przewieziony do obozu koncentracyjnego Mauthausen 25 marca 1944 r., Nr więźniarski 60702, powód aresztowania – ”Prew.” Areszt prewencyjny, 09 kwietnia 1944 r. przeniesiony do obozu koncentracyjnego Mauthausen / Komenda Schwechat, 30 kwietnia 1945 r. przeniesiony z Mauthausen/Komenda Steyer do obozu koncentracyjnego Mauthausen/Komenda Gusen i przebywał w nim aż do 5 V 1945 r., czyli do czasu wyzwolenia przez wojska amerykańskie.

Siostra Genowefa  uczyła się w szkole rolniczej pod Strasburgiem, prowadzonej przez polskie zakonnice. Z chwilą ataku Niemców na Francję ojciec przywiózł ja do domu i znalazł zatrudnienie w rodzinie niemieckiego inżyniera .

Po wojnie rodzina Hadrysiów (nie wszyscy) powróciła do Polski, do Bytomia. We Francji pozostał Stanisław, Genowefa z mężem Amerykaninem Billem Vincem ( ślub 19 VI 1945 r.) wyjechała w maju 1946 r.  do USA (dziś ma 94 lata, mieszka w Trumbull Connecticut). Kazimierz został zatrudniony w hucie Łabędy (ostatecznie w hucie Bobrek), Piotr w hucie Łabędy z racji tego, ze nie służył w wojsku na Zachodzie, Ryszard wyjechał do Prudnika, Walerian do Krakowa (szkoła oficerska i kariera wojskowa, zmarł w stopniu podpułkownika). Na Śląsku pracował także Wojciech Hadryś.

Dziś, kiedy obchodzimy 100. Rocznicę odzyskania przez Polskę niepodległości, kiedy na cmentarzu w Ożarowie, na grobie Władysławy i Wojciecha Hadrysiów, rodziców Bolesława, pojawiła się tablica poświęcona ich synowi, starszemu marynarzowi Bolesławowi Hadrysiowi, starszemu marynarzowi z „Orkana”, oddajemy hołd wszystkim marynarzom, którzy 75 lat temu, służąc Ojczyźnie, w dniu 8 X 1943 roku, oddali swoje życie.

Zdjęcia:  „Orkan” skan; w grupie marynarzy trzeci od lewej Bolesław Hadryś;  Władysława i Wojciech Hadrysiowie;  Genowefa Hadryś – 1938 r. ; w grupie muzyków Bolesław i Kazimierz Hadrysiowie;  stoją: od lewej pierwszy Kazimierz, drugi  Wojciech, od prawej pierwszy Bolesław; od lewej Bolesław, Genowefa, Kazimierz;  Walerian z żoną Jadwigą; Walerian, Kazimierz, Ryszard, siedzą Władysława i Wojciech Hadrysiowie;  dokumenty Kazimierza; tablica na cmentarzu w Ożarowie